Byłam wczoraj na rezonansie głowy. Wiem już, jak to wygląda, w styczniu miałam rezonans kręgosłupa, więc się przygotowałam. Wprawdzie tym razem badanie było z kontrastem, ale jakoś nigdy nie miałam poważniejszych alergii, więc nie spodziewałam się niespodzianek. Tym bardziej, że miałam bardzo ładny wynik poziomu kreatyniny (badanie obowiązkowe) – świadczy o tym, że nerki pracują prawidłowo i poradzą sobie z wydaleniem kontrastu.
Oczywiście przygotowałam się – nic metalowego. Owszem, miałam jeszcze założony sensor FSL2, ale chciałam zdjąć go w ostatniej chwili. Zdziwiło mnie jednak to, że lekarka na jego widok zwróciła mi tylko uwagę, żeby sprawdzić sensor po badaniu. Czyli wygląda na to, że mogłam go zostawić?
Nie zdecydowałam się, zgodnie z zaleceniami producenta powinien być usunięty:
Freestyle Libre 2 podczas badania
Tym bardziej, że jedyna możliwość sprawdzenia go musiałaby ewentualnie polegać na tym, że porównuję jego odczyty z glukometrem. To jednak trochę bez sensu, zawsze trzymam się zasady, że niepewna informacja jest gorsza od braku informacji. Sensor zdjęłam, po powrocie do domu założyłam nowy. Owszem, było to po tygodniu, więc straciłam połowę czasu użytkowania. Pewnie skończy się to tym, że będę musiała dokupić jeden sensor już bez refundacji, ale jestem spokojniejsza.


